Opowiadania, zaplatające się historie, zapisane na pojedynczych stronach w kratkę, wyrwanych z zeszytów. Pośpiesznie szkicowane postacie.
czwartek, 23 października 2014
Wypadek przy pracy.
Ręka na policzku. I ręka głaszcząca włosy. Lekkie przekręcenie głowy w prawo i już wiem, kto przy mnie jest. Jason. Patrzył w moje oczy, nic nie mówił. Jedynie patrzył. Ból trochę zelżał. Albo się nasilił? Było mi obojętnie. Widziałam tylko bezradność w oczach ukochanego. Teraz to była najważniejsza dla mnie rzecz. Wiedziałam, że to już koniec. Czułam każde uderzenie serca, które zaczęło bić coraz wolniej. Jeszcze parę razy i całkowicie przestanie pompować krew. Zdołałam tylko wyszeptać "Kocham Cię". Nic już nie mogłam zrobić, nawet oddychać, a jednak...
Otworzyłam oczy. Zdziwiłam się niemiłosiernie, widząc siebie i Jasona. Parę metrów pod sobą. Otoczonych szkłem, plastikiem i drewnem. Było też pełno krwi, zapewne mojej. Rozejrzałam się bardziej. Ani żywej duszy w najbliższym i trochę dalszym otoczeniu. Tylko ja i on. Trzymał teraz rękę na mojej tętnicy szyjnej, a głowę na piersiach. Chyba nic nie wyczuł, bo zaczął krzyczeć z rozpaczy. Podleciałam bliżej. Widziałam strugi łez, płynących z jego oczu. Zastanawiałam się, czemu teraz dopiero zaczął płakać. "Może to przez szok"- odpowiedziałam sobie od razu.
Patrzyłam tak chwilę, zasmucona, jednak nie płakałam. Nie mogłam. Chciałam też jakoś pocieszyć go, ale nie wydałam z siebie głosu. Nawet piśnięcia. Zaczęłam myśleć nad tym wszystkim. "Jeśli jestem sobą i myślę, to mogę żyć"- doszłam do wniosku.
Przysunęłam się bliżej scenie. Wyciągnęłam dłoń w stronę Jasona. Nie musnęłam nawet skóry na jego ręce, a coś mnie już odepchnęło. "To jest chyba najdziwniejsze".
Spróbowałam dotknąć swojego ciała. Powoli zbliżałam rękę do twarzy. Kiedy ją dotknęłam, oślepłam na chwilę i znów poczułam ból. Ale nie tak mocny, jak wcześniej. Wróciłam do ciała.
Uniosłam powieki i wzięłam głęboki wdech. Jason podskoczył, wystraszony i się rozejrzał. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się mimo łez.
- Nie da się mnie tak łatwo pozbyć-powiedziałam żartobliwie.
- Emm... Miałaś szczęście po prostu- odparł, przestając się uśmiechać.
- Co jest?- zauważyłam też, że przygląda się badawczo.
-Masz czerwone tęczówki- odpowiedział.
Cholera.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Badabum!
Kiedyś napisałam takie coś i teraz to wstawiam za zgodą Karune.
Myślę, żeby to pisać dalej, ale to sami oceńcie.
(PotatoSalad aka Obsidia)
sobota, 11 października 2014
Powitanie...
*pokasłuje nerwowo* ekhem. Ja... witam wszystkich czytających bardzo serdecznie. Z tej strony... hmm, to głupie, wiadomo, że Karune się odzywa.
Witam was na moim czwartym blogu.
To nie pomyłka. 'Luźne kartki' jest numerem cztery *haha, SHI! Oby za szybko nie umarł* na liście. Tu również zamieszczać będę swoje opowiadania... nie będące AU *przynajmniej nie wszystkie*.
One-shoty, jakieś poważniejsze projekty, których nie będzie mi się chciało szukać we wszechświecie, dlatego zapisywane będą tutaj. Okazjonalnie postaram się 'zaszpanować' talentem plastycznym *a raczej jego brakiem*.
Uff. Zdaje mi się, że powyższy tekst jest bardzo bez sensu.
Mniejsza.
Jeżeli ktoś będzie chciał tu zaglądać... to miło.
Poniżej podam dwa linki z innymi blogami opowiadaniowymi.
DanganRonpa
Kagerou Project
*odnośnie linku nr 2 - póki co pisanie rozdziałów tam idzie mi opornie i nie wiem, kiedy wstawię 0.1, proszę serdecznie o wybaczenie.*
Może będzie chcieli mnie o coś spytać? Jeśli tak, to tu jest mój Ask.
Pozdrawiam was, pierwszego one-shota postaram się wstawić niedługo.
3majcie się.